Diabły pyłowe, czyli efemeryczne kolumny powietrza wypełnione drobnym, rdzawym pyłem marsjańskim, są stosunkowo powszechnym widokiem na powierzchni planety. Jednak bezpośrednie zaobserwowanie interakcji, a tym bardziej “połknięcia” jednego przez drugiego, stanowi niezwykle rzadkie i cenne wydarzenie. To konkretne spotkanie miało miejsce 25 stycznia na zachodnim brzegu rozległego krateru Jezero, który w odległej przeszłości był jeziorem, a dziś może skrywać potencjalne ślady dawnego życia mikrobiologicznego.
Na zarejestrowanym przez jedną z kamer nawigacyjnych łazika nagraniu widać wyraźnie dwa główne wiry pyłowe. Imponujący większy z nich charakteryzuje się imponującą szerokością około 65 metrów. Nieco dalej podąża mniejszy, o szerokości około 5 metrów, który w pewnym momencie zostaje wyprzedzony i “wchłonięty” przez swojego większego odpowiednika. W tle na nagraniu widoczne są jeszcze sylwetki dwóch innych wirów pyłowych. Ewidentnie łazik trafił w tym miejscu na okres wyjątkowej aktywności atmosferycznej.
Czytaj także: Marsjańska skała pokryta dziwnymi kulami wprawiła badaczy w osłupienie
Te wirujące formacje, fachowo nazywane wirami konwekcyjnymi, powstają w wyniku fascynującego procesu fizycznego. Ciepłe powietrze, ogrzewane przez nagrzaną przez słońce powierzchnię Marsa, staje się lżejsze i unosi się ku górze, przebijając się przez chłodniejsze i tym samym gęstsze warstwy powietrza. Wznosząc się, wir powietrza zaczyna rotować i wciągać otaczające go masy powietrza wraz z lekkim rdzawym pyłem z powierzchni.

Wiry pyłowe odgrywają istotną rolę w kształtowaniu marsjańskiego klimatu. Przenosząc i rozsypując pył po powierzchni i w wyższych warstwach atmosfery, przyczyniają się do globalnego cyklu pyłowego planety. Szacuje się, że te pozornie niewielkie i ulotne diabły pyłowe odpowiadają za niemal połowę pyłu unoszącego się w marsjańskim powietrzu, a tym samym wpływają istotnie na temperaturę atmosfery i widoczność.
Uchwycona sekwencja wideo jest częścią szeroko zakrojonych badań prowadzonych przez zespół naukowy misji Perseverance, mających na celu dogłębne zrozumienie złożonych wzorców pogodowych panujących na Marsie. Chociaż wiry pyłowe z natury są zjawiskami trudnymi do przewidzenia, naukowcy z biegiem czasu coraz częściej są w stanie zidentyfikować powtarzalne schematy w ich zachowaniu. Łazik Perseverance aktywnie monitoruje swoje otoczenie w poszukiwaniu tych efemerycznych wirów, szczególnie w okresach i w kierunkach, w których historycznie odnotowywano zwiększoną aktywność diabłów pyłowych.
Czytaj także: Życie na Marsie! Przełomowe odkrycie amerykańskiego łazika zaskoczyło NASA
Warto tutaj jednak podkreślić, że Perseverance już we wrześniu 2021 roku zarejestrował cały rój wirów pyłowych przemierzających dno krateru Jezero. Mało tego, wtedy też mikrofon SuperCam zainstalowany na łaziku jako pierwszy w historii zarejestrował dźwięki wydawane przez takie marsjańskie tornado.
Pomimo stosunkowo częstego występowania wirów tego typu, uzyskanie tak szczegółowych i unikalnych ujęć wymaga sporo szczęścia. Perseverance, wyposażony w zaawansowane czujniki i kamery, jest idealnym narzędziem do tego typu obserwacji, jednak kluczową rolę odgrywa czas. Gdy zostaną zidentyfikowane powtarzające się warunki sprzyjające powstawaniu diabłów pyłowych – takie jak stały kierunek wiatru o określonej porze dnia – zespół naukowy rozpoczyna intensywne obserwacje. Jak by nie patrzeć, przeciętny wir pyłowy na Marsie, mały czy duży, istnieje zaledwie przez 10 minut. Jeżeli łazik będzie spoglądał w niewłaściwą stronę, taki wir swobodnie może mu przejść koło nosa. Fakt zatem, że udało się zarejestrować zderzenie dwóch wirów, świadczy o sporym szczęściu najnowszego łazika marsjańskiego.