Jak marynarka USA planuje zdominować morza dzięki zaawansowanej technologii rakietowej?
Firma Lockheed Martin ma zamiar rozwinąć amerykańskie zdolności obrony morskiej poprzez integrację pocisku Joint Air-to-Ground Missile (JAGM) oraz modułowej wyrzutni JAGM Quad Launcher (JQL) na pokładach okrętów. Pocisk JAGM, oznaczony jako AGM-179, został zaprojektowany jako następca starszych systemów, takich jak AGM-114 Hellfire i AGM-65 Maverick. Ma długość rzędu około 175,8 cm i waży około 51,5 kg, a jego konstrukcja umożliwia użycie z różnych platform – od śmigłowców i samolotów po jednostki nawodne, dzięki wyrzutni JQL.
Czytaj też: Potężna broń mikrofalowa wchodzi do gry. Tak USA odpowiada na zagrożenie

JAGM doczekał się dwutrybowej głowicy naprowadzającej, która łączy półaktywny laser i radar fal milimetrowych, co z kolei pozwala na precyzyjne uderzenia w różnych warunkach i przeciwko wielu typom celów. Gdyby tego było mało, odznacza się funkcją “odpal i zapomnij”, co umożliwia operatorowi odpalenie pocisku bez konieczności dalszego naprowadzania, a to akurat znacząco zwiększa jego elastyczność działania. Zanim jednak ten pocisk gdziekolwiek poleci, musi zostać wystrzelony i to akurat gwarantuje JQL.

Czytaj też: Wielka Brytania dołącza do wyścigu zbrojeń. Ich nowa broń budzi niepokój mocarstw
JQL to modułowa wyrzutnia oparta na systemie MK 41 Vertical Launching System, która została dostosowana do integracji z różnymi jednostkami pływającymi – od kutrów patrolowych po fregaty. Wyróżnia się kompaktową budową i możliwością szybkiego przeładowania, co czyni ją idealną dla okrętów z ograniczoną przestrzenią pokładową. Dzięki zdolności do przenoszenia i odpalania pocisków JAGM, wyrzutnie JQL znacząco zwiększają zarówno zdolności defensywne, jak i ofensywne wyposażonych w nie okrętów, a to szczególnie w rejonach przybrzeżnych, gdzie zagrożeniem są małe, szybko poruszające się cele. Tak przynajmniej twierdzi Lockheed Martin, podtrzymując, że integracja JAGM i JQL w operacjach morskich to krok w stronę bardziej elastycznych i szybkich systemów obrony.

Czytaj też: Broń przyszłości już istnieje. Japończycy przechytrzyli największe potęgi
Samo wdrożenie JAGM i JQL nie jest jednak takie szybkie i proste. Wiąże się bowiem z wieloma wyzwaniami – kosztami, logistyką oraz koniecznością modernizacji istniejących jednostek. Inaczej sprawa ma się z integracją tego uzbrojenia na pokładzie dopiero co powstających okrętów, a że zainteresowanie tym duetem wyraziły nie tylko Stany Zjednoczone, ale też Holandia czy nawet Polska, to jego operacyjny debiut jest już tylko kwestią czasu.