Test MacBook Air M4 15,3 – możesz zapomnieć o ładowarce

Tegoroczny MacBook Air z procesorem M4 nie przynosi wielkich innowacji w stosunku do modelu zeszłorocznego. Mamy oczywiście wzrost wydajności związany z nowym SoC, który przy okazji stał się bardziej energooszczędny, minimalny wariant ma 16 GB pamięci RAM (zmiana, która już wcześniej trafiła do linii M3), ale to wciąż stary, dobry Air.
MacBook Air M4
MacBook Air M4

Tytułem wstępu

Moje stosunki z macami w ogólności i systemem macOS w szczególności można scharakteryzować stwierdzeniem „to skomplikowane”. Korzystałem jakiś czas z MacBooka Pro jeszcze w czasach, gdy sprzęt ten wyposażany był w układy Intela, miewałem kontakty z macOS i później (że przypomnę choćby recenzję iMaca M3).

Na co dzień pracuję jednak na desktopie z systemem Windows i dwoma monitorami, omijając macOS szerokim łukiem. Windows, przy wszystkich swoich wadach dużo bardziej mi odpowiada, lepiej zarządza plikami, a parę innych powodów by się znalazło. Trochę inaczej ma się sprawa z pracą w terenie – bywa, że muszę coś napisać, ale przede wszystkim potrzebuję sprzętu do obróbki zdjęć i tetheringu (jeśli nie wiecie co to – chodzi o fotografowanie aparatem podłączonym wprost do komputera, z natychmiastowym podglądem wykonanych zdjęć). Radzę sobie pożyczając od żony Zenbooka, który mimo dobrej specyfikacji działa tak niestabilnie, że… oboje zaczynamy rozważać zmianę.

MacBook Air M4 – konfiguracja testowa

  • procesor: Apple M4 (10 rdzeni, 4 x Performance, 6 x Efficient) z 10‑rdzeniowym GPU i 16‑rdzeniowym NPU
  • pamięć RAM: 32 GB zunifikowanej pamięci
  • pamięć masowa: 2 TB SSD;
  • ekran: Liquid Retina 15,3″, proporcje 16:10, rozdzielczość 2880 × 2520 pikseli, 221 ppi, 500 nit, Display-P3, True Tone, HDR10, Dolby Vision, HLG, komputer może obsłużyć dwa ekrany zewnętrzne 6K 60 Hz
  • multimedia: 6 głośników, Dolby ATMOS. 3 mikrofony, kamera 12 Mpix Center Stage
  • porty: 2 × Thunderbolt 4 / USB4 40 Gbps, oba porty z wyjściem obrazu
  • sieć: Wi-Fi 6E, Bluetooth 5.3
  • wymiary: 340,4 × 237,6 × 11,5 mm
  • masa: 1,52 kg.
  • system: macOS Sequoia 15.3.2
  • ceny: od 5999 zł
  • cena testowanej konfiguracji: 11999 zł

Konstrukcja i wzornictwo

Kiedy w 2008 roku powstawał pierwszy MacBook Air, miał być maszyną przede wszystkim bardzo lekką i cienką. Testowy model zachował jedną z tych cech – jest cienki, ale przy przekątnej ekranu 15,6″ przestał być lekki – waga przekracza 1,5 kg. Jakości wykonania nie można nic zarzucić – aluminiowa konstrukcja unibody, choć w dużej mierze wykonana z materiałów pochodzących z recyclingu, jest bardzo sztywna i solidna. Dostęp od dołu zapewnia metalowa płyta bez szczelin chłodzących (niczego nie zasłonimy, kładąc maszynę na kolana). Tamże są cztery solidne gumowe nóżki, które gwarantują przyczepność maszynie nawet na śliskich powierzchniach.

MacBook Air M4

Ekran zamontowany jest na ciągnącym się przez większość długości maszyny zawiasie – z tyłu także mamy konstrukcję aluminiową, z charakterystycznym polerowanym jabłkiem, a z przodu szkło z połyskiem, które tylko na dole zamienia się w niepasującą do niczego wąską plastikową ramkę. Zapewne ułatwia serwisowanie, ale wygląda… po prostu nie na miejscu.

Wiele jednak pod względem wyglądu się MacBookowi Air (niezależnie od rozmiarów) zarzucić nie da. To sprzęt niezwykle ascetyczny, pozbawiony wszelkich ozdobników i… dzięki temu bardzo elegancki. Poza wspomnianym już kawałkiem plastiku pod ekranem estetycznym zgrzytem jest także potężny notch na kamerę, która… bez problemu zmieściłaby się w przestrzeni między obudową a wyświetlaczem, tyle że nie wpływa to aż tak bardzo na ogólny bardzo pozytywny odbiór maszyny.

MacBook Air M4

Zamknięta obudowa ma charakterystyczne wycięcie z przodu, ułatwiające otwieranie ekranu – można to zrobić jedną ręką, bez przytrzymywania dołu. Wewnątrz – czarna, podświetlana klawiatura oraz potężny haptyczny touchpad. Żadnych naklejek, szczelin i tak dalej: czy ja mogę poprosić, żeby tak ascetycznie wyglądały laptopy z Windows?

Czytaj też: Recenzja Nothing Phone (3a) Pro. Zakochałem się we Frankensteinie

Okno z lufcikiem

Ów lufcik to oczywiście wycięcie na kamerę. Logika tego rozwiązania mi umyka – skoro już jest ten nieszczęsny notch, to aż prosiłoby się umieścić tam zapożyczony z iPhone’a układ FaceID i w ten wygodny sposób odblokowywać maszynę. Tymczasem jest tam pojedyncze oczko kamery, które zmieściłoby się bez problemu w ramce nad zwykłym ekranem. Na szczęście to jedyny zarzut do wyświetlacza – system ogarnia UX tak, by notch nie przeszkadzał w wyświetlaniu użytecznych informacji i ostatecznie to tylko kwestia estetyki.

MacBook Air M4

Panel nazywany Liquid Retina wykonany jest w standardzie LCD IPS, ma przekątną 15,3″ i proporcje 16:10. Fizyczna rozdzielczość wynosi 2880 × 2520 pikseli (221 ppi), przy czym system domyślnie ma wszystkie elementy renderowane w rozdzielczości 1710 × 1107 pikseli – można to oczywiście zmienić w ustawieniach. Odświeżanie to „tylko” 60 Hz, ale uwiera to o wiele mniej, niż w iPhone’ach czy iPadach.

Sprzęt jest fabrycznie kalibrowany, reprodukcja kolorów jest znakomita i to po prostu widać. Zacznę od liczb, choć oprę się o dane zewnętrzne – kolorymetr, który mam do dyspozycji kompletnie sobie nie radzi z nowszym sprzętem i to, co podaje, ma wiarygodność prognozy pogody na przyszły rok. Szczupłość czasu, jaki mieliśmy na przygotowanie recenzji, nie pozwoliła zbadać wyświetlacza w naszym warszawskim laboratorium. A zatem?

MacBook Air M4

Producent deklaruje maksymalną jasność rzędu 500 nit SDR i wyniki pomiarów to potwierdzają. Wzorowo działa automatyczna regulacja jasności i mechanizm True Tone, który ustawia temperaturę bieli tak, by odpowiadała światłu otoczenia.

Jeśli chodzi o kolory, to Apple deklaruje pokrycie 100% przestrzeni barwnej Display P3 – wg notebookcheck.com jes to odpowiednio 100% sRGB, 98,7% Display P3 i 88,3% Adobe RGB, z ΔE=1,7 dla koloru. To nie jest rekordowy wynik dla lekkich laptopów, ale wciąż znakomity, zwłaszcza że Apple pozwala w ustawieniach przełączyć wyświetlacz w tryb sRGB, AdobeRGB, DCI-P3 (od Display P3 różni się krzywą gamma), ITU BT.2020, ITU BT.709. System znakomicie zarządza kolorem i nie ma mowy o to, by nawet tapeta na pulpicie miała przekłamane kolory, nie mówiąc o aplikacjach do zdjęć.

MacBook Air zatem nadaje się znakomicie dla początkującego miłośnika fotografii i wideo, który chce efekty swojej pracy nie tylko oglądać, ale także obrabiać i pokazywać dalej. Sprzęt nie wymaga do tego wstępnej kalibracji, wystarczy zainstalować oprogramowanie i… do dzieła.

MacBook Air M4

Powodów do narzekania nie mają także miłośnicy multimediów. Wyświetlacz obsługuje HDR w standardzie Dolby Vision i każdy liczący się serwis VOD potrafi z tego skorzystać. Szczególnie dobrze radzi sobie Apple TV+, który w wersji pod Windows jest ograniczony do rozdzielczości FHD i miewa problemy z HDR. A chociaż panel to nie jest OLED, to filmy HDR i tak wyglądają bardzo dobrze.

Aha, MacBook Air M4 pozbył się największego ograniczenia swojego poprzednika – potrafi obsłużyć dwa zewnętrzne ekrany BEZ dezaktywacji wbudowanego wyświetlacza. Można zatem pracować łącznie na 3 ekranach, bez podłączania zewnętrznej klawiatury i myszy Przetestowałem taki scenariusz podłączając do portów USB-C ekrany 5K2K i 4K – całość pracowała bez zarzutu, zmiana położenia, obsługa skalowania, przenoszenie zawartości – nie mam się do czego przyczepić. Gdyby Air miał zostać na dłużej, poważniej rozważyłbym przystosowanie biurka do takiej ewentualności.

Czytaj też: Test Viltrox 27 mm f/1.2 E – Jego Wysokość Król, pan na APS-C.

System

MacBook Air po wyjęciu z pudełka pracował pod kontrolą systemu macOS Sequoia 15.3.1 – w momencie, gdy dopinałem tę recenzję, Apple udostępniło aktualizację do 15.4, której już nie zdążyłem przetestować. Dla mnie jako użytkownika głównie systemu Windows macOS to ciało obce – nie pomaga nawet to, że na co dzień korzystam także z iOS – wiele rzeczy działa tu podobnie, a jeszcze więcej zupełnie inaczej i trzeba się do tego przyzwyczaić.

MacBook Air M4

O Continuity powiedziano już wystarczająco wiele – w sytuacji, gdy sprzętu Apple’a mamy więcej, wszystko się pięknie ze sobą integruje i pozwala przenosić rozpoczęte działanie między maszynami – można iPhone’a wykorzystać w roki kamery dla MacBooka Air, iCloud spina dane między urządzeniami, tylko… nie zawsze. Na iPhonie mam skonfigurowane służbowe konto pocztowe i gdy zaglądam tam w mail.app, to macOS owszem, pokazuje, że mam otwartą pocztę i mogę kliknąć, by kontynuować pracę, ale… żądanie trafia w pustkę, z powodu braku odpowiedniego konta. Dlaczego program pocztowy nie synchronizuje ustawień użytkowników nawet opcjonalnie? O to proszę pytać Apple’a.

Na uwagę i docenienie zasługuje jeszcze jeden element systemu macOS, o którym wspomina się zaskakująco rzadko – otóż za pomocą klawiatury da się tam wpisać bez żadnego rzeźbienia, za pomocą prostych kombinacji klawiszowych, wiele przydatnych znaków, które w Windows można uzyskać wyłącznie przez tablicę znaków, lub z pomocą programowalnej klawiatury – chodzi głównie o cudzysłowy typograficzne („”), znaki pauzy (—), półpauzy (–), delta (∆), stopnia (°) czy paragrafu (§), który w ogóle jest wyjątkowy, bo dostępny wprost z firmowej klawiatury Apple’a, o ile mamy układ ISO.

MacBook Air M4

To nie znaczy, że macOS to ideał – wręcz przeciwnie. Finder to zło – jest wygodny jak windowsowy Eksplorator Plików przed 20 laty, zarządzanie oknami też jest miejscami toporne, choć system nauczył się automatycznego rozmieszczania okienek po dociągnięciu do krawędzi.

Największą wpadką Apple’a jest jednak szumnie reklamowana Apple Intelligence, która… niby jest, ale jej nie ma. Główny punkt programu wrześniowego Keynote jest dostępny w szczątkowej formie, jeśli nasz system pracuje po angielsku, a w języku polskim można tylko obejść się smakiem. I żeby nie było, do szczęścia mi to niepotrzebne, ale fakt, że Apple dał się dramatycznie wyprzedzić konkurencji spod znaku Microsoftu i Google’a jest niezaprzeczalny. A co gorsza, perspektywy Apple Intelligence w najbliższej przyszłości w ogóle wyglądają problematycznie, dystans rośnie, a perspektywy na zmianę sytuacji są coraz bardziej mgliste.

Porty – tylko dwa

MacBook Air M4 ma na pokładzie wyjście mini jack 3,5 mm i dwa porty Thunderbolt 4/USB4. Skromnie? No skromnie, bardziej rozbudowane konfiguracje nie obejdą się bez łączenia sprzętu w łańcuch (daisy chain, działa tylko z TB), albo wymagać będą hubu USB, co skądinąd może nie być złym pomysłem, upraszcza bowiem podłączenie akcesoriów i zasilania. O zasilanie, tak czy owak, nie trzeba się martwić – można wprawdzie ładować przez gniazdo USB-C, ale MacBook Air ma także magnetyczną złączkę MagSafe. Tyle teorii.

MacBook Air M4

A jak to wygląda w praktyce? Przy typowej pracy w terenie nie widzę problemu – potrzeba podłączenia większej liczby urządzeń pojawia się raczej rzadko, a potencjalne żonglowanie akcesoriami nie jest aż tak bardzo kłopotliwe. Scenariusze takie jak konieczność podłączenia jednocześnie aparatu fotograficznego przewodem do tetheringu, zewnętrznego dysku SSD na zdjęcia i dodatkowego monitora do podglądu – choć realne – to raczej są niszowe. Kto naprawdę często ma taką potrzebę i tak wybierze raczej MacBooka Pro.

MacBook Air M4

A co z pracą bezprzewodową? Cóż, nie ma problemu. Bluetooth 5.3 załatwia kwestię akcesoriów i słuchawek, Wi-Fi 6E połączenia ze światem – trochę dziwi brak zgodności z Wi-Fi 7, ale nie przeszkodziło to w uzyskaniu wydajności pobierania na poziomie 1,4 Gbps.

Czytaj też: Test monitora Philips Evnia 27M2N8500/00. Gotowy na wspaniałość OLEDa?

Kamera i dźwięk

MacBook Air otrzymał w końcu z dawna wyczekiwaną nową kamerę Center Stage 12 Mpix. Wyposażona w obiektyw o bardzo szerokim kącie widzenia, skutecznie wykorzystuje niejaki nadmiar pikseli do śledzenia ruchów i powiększania rozmówcy, pozwala też pokazać zawartość biurka przed komputerem. Śledzenie działa naprawdę dobrze, co do pokazywania biurka mam wątpliwości, obraz bowiem ma sporo zniekształceń, ale lepiej mieć taką możliwość, niż nie mieć.

MacBook Air M4

Jeśli chodzi o dźwięk, to MacBook Air radzi sobie znakomicie. Sześć przetworników wciśniętych w obudowę cieńszą od iPhone’a wykorzystuje odbicia od ekranu i obudowę, by dźwięk skierować do użytkownika i do licha, to działa. Jest i bas, i wysokie tony, a przesadna średnica nie tłumi żadnego z nich. Można w ten sposób słuichać muzyki, ale jeszcze lepiej się Air sprawdzi przy oglądaniu filmów – Dzięki Dolby ATMOS maszyna skutecznie reprodukuje efekty przestrzenne.

Klawiatura i touchpad

Przy okazji recenzowania iMaca M3 dużo niepochlebnych słów powiedziałem o Magic Keyboard. Klawiatura w MacBooku Air jest podobna i zarazem niepodobna do tamtej – jest znakomicie, choć dyskretnie podświetlona, mimo małego skoku lepiej sprężynuje i pisało mi się na niej znacznie lepiej. Oczywiście w dalszym ciągu nie cierpię układu ISO (kupując Aira można jednak wybrać układ ANSI), korzystanie zamiennie z Windows w zasadzie wymaga udania się do ustawień i zamiany roli klawiszy Command i Option po prawej stronie (i nie wymaga to dodatkowych narzędzi), ale jest to jednak z lepszych klawiatur w ultracienkich maszynach, z jakich korzystałem.

MacBook Air M4

Co do Touchpada nie ma natomiast żadnych wątpliwości – znaleźć równie dobry w świecie Windows może i można, ale… ja nie znalazłem. Najbliżej temu był Surface Laptop Studio 2, ale tamta płytka była dużo mniejsza i mimo dobrej haptyki pozostawiała niedosyt. MacBook Air M4 ma wszystko na swoim miejscu, touchpad jest tak dobry, że wbrew swoim zwyczajom nawet do edycji zdjęć nie sięgałem po MX Master 3s – nie było takiej potrzeby

MacBook Air M4

Wydajność

Podczas każdego Keynote Apple podkreśla, jak bardzo wzrasta moc kolejnych generacji procesorów M. Dla lepszego efektu zresztą za punkt odniesienia służy zwykle nie poprzednik, tylko któryś ze starszych układów. W praktyce różnica między układami Apple M3 a Apple M4 w testach syntetycznych jest dość niewielka – oba za to raczej bez problemu rozprawiają się z rodziną mobilnych układów Intel Lunar Lake i starszymi Meteor Lake.

ProgramBenchmarkMacBook Air M3iMac M3MacBook Air M4
Cinebench R23Single Core189118922164
Cinebench R23Multi Core8930981912993
BlackmagicZapis327032953304
BlackmagicOdczyt300630082888
Geekbench 6 CPUSingle Core297130973702
Geekbench 6 CPUMulti Core116841176614718
Geekbench 6 GPUOpenCL3050636163
Geekbench GPUMetal4730655054

Praktyczny test w Lightroomie Classic przyniósł podobne wyniki – zmierzyłem czas odszumiania AI tych samych plików RAW, którymi nakarmiłem iMaca M3, a które później Arek użył do testów MacBooka Air M3, uzyskując powtarzalne wyniki – 37 sekund na każdy plik. Wzrost wydajności w stosunku do układu M3 zatem wyniósł około 7%.

Porównanie praktyczne z maszynami z Windows wypada dość niejednoznacznie. O ile przewaga układów M4 nad Lunar Lake w zasadzie nie podlega dyskusji, to warto pamiętać, że za 6 tysięcy (a tyle kosztuje najtańszy Air M4 15.6″) można już kupić laptopa z dodatkowym GPU, który podczas pracy w Lightroomie skróci czas odszumiania do kilkunastu, a nawet kilku sekund. Testowy MacBook Air M4 wyceniany jest na niemal 12k zł i za te pieniądze będzie jeszcze większy.

MacBook Air M4

Ma to także i drugą stronę – maszyna z Windows dysponująca taką przewagą wydajności z pewnością nie będzie cicha, jeśli ma nie dławić się thottlingiem termicznym, a do tego swoją wydajność będzie trzymać w zasadzie wyłącznie podłączona do zewnętrznego zasilania.

MacBook Air jest chłodny, ma zawsze maksymalną wydajność, niezależnie od zasilania i do jest właśnie to. Owszem, przy pracy wielomonitorowej i z wieloma aplikacjami i tu można zauważyć spowolnienie, ale sytuacje te są jednak nieporównywalnie rzadsze i nie tak dotkliwe.

MacBook Air M4

Bezpieczeństwo

MacBook Air M4 15,6 posiada zintegrowany z klawiaturą pojemnościowy czytnik linii papilarnych TouchID. To jeden z lepszych czytników, jaki widziałem w laptopach (podobne rozwiązania są dość często spotykane także w maszynach z Windows) – bardzo szybki i niezawodny.

Co ważniejsze, jak to w sprzęcie Apple’a, da się nim autoryzować płatności Apple Pay i w zasadzie wszystkie inne czynności wymagające potwierdzenie tożsamości. Ideał? A skąd – Apple ma znakomity i bardzo bezpieczny układ FaceID w swoich smartfonach i aż prosiłoby się, by został zastosowany w MacBookach (wszystkich, nie tylko Air), tym bardziej że miejsca w notchu jest naprawdę dosyć. Producent jednak konsekwentnie ignoruje problem. Na pocieszenie istnieje możliwość autoryzacji użytkownika za pomocą Apple Watch, ale rozwiązuje to problem logowania się, a nie płatności.

MacBook Air M4

Zasilanie i kultura pracy

Jedną z podstawowych zalet MacBooka Air M4 jest czas pracy – z wielkim trudem osiągalny dla maszyn z Windows. Wskaźnik stanu baterii pełznie w dół statecznie jak lodowiec – korzystając z automatycznej jasności ekranu i podczas typowych zajęć (internet, pisanie) można było liczyć na 16 godzin pracy. Podczas obróbki zdjęć energii ubywało oczywiście szybciej – wciąż mówimy tu o długich godzinach, ale już nie o kilkunastu, a raczej bliżej 9. Tak długie posiedzenia przy obróbce zdarzają mi się sporadycznie, więc MacBooka Air M4 ładowałem co 2-3 dni. Stres związany z wychodzeniem z domu bez ładowarki? Nie tym razem.

MacBook Air M4 15

W komplecie do maszyny dołączona była dwuportowa ładowarka 35 W z kablem MagSafe. Ładowanie nią nie należy do szybkich – pełne zajmuje około 2:45 min. Przy zakupie można wybrać także jednoportową ładowarkę o mocy 70 W i wziąwszy pod uwagę, że Mac (jak widać na obrazku powyżej) taką moc może przyjąć podczas obciążenia i ładowania jednocześnie, właśnie taki wybór bym zalecał – tym bardziej że wbrew zwyczajom Apple’a zmiana taka jest bezpłatna.

A kultura pracy? Marzenie. MacBook Air M4 jest pasywnie chłodzony, więc niezależnie od obciążenia pozostaje bezgłośny. Chłodzenie przez obudowę oznacza oczywiście, że Maczek potrafi się trochę rozgrzać – w szczycie zmierzyłem na nim 44°C, ale wymaga to naprawdę dołożenia do pieca np. jakąś wymagającą grą. Nie jest to dotkliwe, tym bardziej że zdarza się raczej rzadko. Co ważne, nawet gdy Mac jest „rozpalony do białości” miejsca, gdzie spoczywają dłonie, podczas pracy pozostają chłodne.

Czytaj też: Recenzja Nikon Z6 III – od złośliwości do czystej sympatii

Podsumowanie

MacBook Air to najprzyjemniejszy lekki notebook, na jakim miałem okazję pracować. Bardzo dobry ekran, bezgłośna praca, dobra wydajność niezależnie od źródła zasilania, dobry dźwięk, przyjemna klawiatura i znakomity touchpad – wszystko to krzyczy do mnie „kup mnie”. Oczywiście mam i zastrzeżenia – czysto subiektywnie uważam, że wariant z ekranem 15,3 traci główną zaletę serii Air, czyli mobilność i lekkość.

MacBook Air M4

Mniej subiektywnie, MacBook Air jest konstrukcją zamkniętą, pozbawioną możliwości rozbudowy. Integracja CPU, GPU i RAM oznacza, że zakup musi być wykonany z rezerwą na przyszłość – a Apple liczy sobie absurdalne pieniądze za każdą rozbudowę, trudno bowiem uznać dopłatę 1000 zł za zwiększenie SSD z 256 GB do 512 GB, czy 2000 zł za rozbudowę RAM z 16 do 32 GB za coś innego niż rozbój w biały dzień. Niestety, MacBook Air M4 (każdy, nie tylko 15,3″) jest rozsądnie wyceniony tylko w najbardziej podstawowym wariancie.

Mimo zastrzeżeń z pewnością poleciłbym MacBooka Air M4 każdemu, kto potrzebuje wytrzymałego i w miarę lekkiego laptopa z doskonałym czasem pracy na baterii. Także do okazjonalnej edycji zdjęć i video – do poważniejszej lepiej jednak wybrać MacBooka Pro, nieograniczonego pasywnym chłodzeniem i ze znacznie mocniejszym GPU.