Meta pomaga Chinom? Szokujące doniesienia o naszych danych i AI

Tak wiele mówi się o tym, że rozwój rozwiązań opartych o sztuczną inteligencję to nowoczesny rozdział zimnej wojny. Tym razem front zarysowano między Stanami Zjednoczonymi, a Chinami. Państwo środka ze względu na utrudnione kontakty handlowe i dostęp do technologii szuka własnych rozwiązań. W tym roku na nosie Stanom Zjednoczonym zagrał startup Deepseek, pokazując, że porównywalne rezultaty do amerykańskich gigantów można osiągnąć bez gigantycznych finansów. To jednak niejedyny zwrot akcji w starciu USA i Chin.
Czy metaverse firmy Meta będzie jedną wielką klapą?
Czy metaverse firmy Meta będzie jedną wielką klapą?

Konfrontacja Stanów Zjednoczonych z Chinami niejedno ma imię. Walka o wpływy w Tajwanie, gdzie produkuje się obecnie ogromne ilości układów obliczeniowych, to jeden, bardziej namacalny aspekt. Nieco mniej widoczne, ale równie głośne są działania związane z rozwojem sztucznej inteligencji. OpenAI, Google, XCorp czy Microsoft prześcigają się w projektowaniu kolejnych narzędzi, które zdobędą o nas jak najwięcej informacji i pozwolą zatrzymać użytkowników przy sobie. Krzykliwe premiery modeli GPT-4o, Gemini 2 czy Groka i usług Copilot mają pomóc amerykańskim firmom wyznaczyć ton rewolucji sztucznej inteligencji.

Czytaj także: Generator obrazów w ChatGPT dostępny dla wszystkich. OpenAI rusza na wojnę z Google

Chiny robią swoje i robią to raczej po cichu. Państwo nauczone przykładem Huawei’a skupia się na tym, by jego narodowi czempioni rozwijali swoje usługi przede wszystkim w Chinach. Pojedyncze przypadki, jak Deepseek potrafiący pokonać ChatGPT w pewnych aspektach ułamkiem nakładów, z pewnością nie są na rękę innym chińskim projektom, o których informacje mogłyby dotrzeć do amerykańskiej publiki. Ta na pewno nie będzie zadowolona z tego, co powie sygnalistka pracująca niegdyś w Mecie. Firma Marka Zuckerberga znowu może stać się centrum uwagi.

Była dyrektorka Facebooka mówi o współpracy przy chińskiej cenzurze

Ogromnie istotnym aspektem w kontekście obrony Amerykanów (i w zasadzie całego zachodniego świata) przed wpływami Chin jest zarządzanie danymi. W końcu to jest jedna z głównych motywacji, przez które ByteDance musiał wdrożyć Project Texas do lokalnego operowania danymi użytkowników ze Stanów Zjednoczonych. Pozostanie danych amerykanów na terenie Stanów Zjednoczonych to także jedna z głównych motywacji do rozbrojenia firmy i przejęcia TikToka przez gigantów pokroju Amazona czy Zoop stojącego za… OnlyFans.

Dlaczego o tym wspominam? Okazuje się, że podczas gdy tak silnie nadzoruje się działania firm spoza Stanów Zjednoczonych, informacje dotyczące obywateli mogły trafiać do Chin z innego, o wiele mniej podejrzanego źródła. Sarah Wynn-Williams, dyrektora do spraw globalnej polityki publicznej firmy, pracowała w Facebooku przez prawie 7 lat od 2011 roku. Podczas środowego przesłuchania w Kongresie przyznała ona, że kierownictwo firmy nawiązywało liczne współprace z przedstawicielami Komunistycznej Partii Chin.

Czy Facebook może być wspierany chińskimi narzędziami cenzury?

Na czym one polegały? Przede wszystkim na zapewnianiu danych użytkowników rozwiązań Mety. Sprawa niekoniecznie dotyczy tylko amerykańskich danych, więc w pewnym sensie i my możemy czuć się zaniepokojeni. Swoje usługi przedstawiciele Facebooka mieli oferować już od 2014 roku, a do tego proceder ma w dalszym ciągu trwać. W dodatku od 2015 roku do Chin miały docierać raporty dotyczące powstających rozwiązań, w tym narzędzi sztucznej inteligencji. Wynn-Williams sugeruje, że wyraźnym celem takich działań była pomoc Chinom w pokonaniu amerykańskich firm.

Według zeznań Wynn-Williams Facebook tworzył wraz z Pekinem narzędzia cenzury mające na celu uciszenie krytyków Chińskiej Partii Ludowej. Czy firma korzysta z podobnych narzędzi na globalną skalę? Tego nie wiadomo, ale Meta już raz okazała się uległa wobec Chin, gdy usunęła konto Guo Wengui, chińskiego dysydenta mieszkającego w Stanach Zjednoczonych. W dodatku osiągnięcia Chin z zakresu komunikatywnej sztucznej inteligencji mają w znacznej mierze opierać się na modelu językowym Llama stworzonym przez Metę (choć o częściowo otwartym dostępie).

Rzecznik Mety zaprzecza, ale to nie zmniejszy niepokoju

W przeciwieństwie do pracowników Mety, Sarah Wynn-Williams zapewnia, że posiada dokumenty dowodzące zarzutów. Jednocześnie sygnalistka napotkała dość standardowy opór. W rozmowie z NBC News rzecznik firmy przyznał, że są to “fałszywe oskarżenia”, które są “przeterminowane i omawiane w przeszłości”. Ponadto odwoływał się do tego, że w 2019 roku Mark Zuckerberg powiedział, iż nie udało się uzyskać porozumienia z Chinami w sprawie tego, “jak wiele wymagałoby to od nas [Mety- red.] by tam operować, a oni nigdy nas nie wpuścili”.

Mark Zuckerberg. Kongres
Marka Zuckerberga ponownie może czekać gorące krzesło

Spółka Marka Zuckerberga aktywnie walczy z Sarą Wynn-Williams, która w marcu wydała pamiętnik zatytułowany Careless People. Meta zablokowała tymczasowo możliwość promowania publikacji. To część obrony swoich interesów, bo Wynn-Williams przedstawiła Facebooka jako jedną z najbardziej wpływowych firm na świecie, która kierowana jest przez przywódców chętnych do zdobywania uznania bez poczucia odpowiedzialności za swoje akcje. Zanosi się zatem na kolejny okres niepokoju w szeregach Facebooka i zwrot ku aktualnemu rządowi Stanów Zjednoczonych może na niewiele się zdać.