Konfrontacja Stanów Zjednoczonych z Chinami niejedno ma imię. Walka o wpływy w Tajwanie, gdzie produkuje się obecnie ogromne ilości układów obliczeniowych, to jeden, bardziej namacalny aspekt. Nieco mniej widoczne, ale równie głośne są działania związane z rozwojem sztucznej inteligencji. OpenAI, Google, XCorp czy Microsoft prześcigają się w projektowaniu kolejnych narzędzi, które zdobędą o nas jak najwięcej informacji i pozwolą zatrzymać użytkowników przy sobie. Krzykliwe premiery modeli GPT-4o, Gemini 2 czy Groka i usług Copilot mają pomóc amerykańskim firmom wyznaczyć ton rewolucji sztucznej inteligencji.
Czytaj także: Generator obrazów w ChatGPT dostępny dla wszystkich. OpenAI rusza na wojnę z Google
Chiny robią swoje i robią to raczej po cichu. Państwo nauczone przykładem Huawei’a skupia się na tym, by jego narodowi czempioni rozwijali swoje usługi przede wszystkim w Chinach. Pojedyncze przypadki, jak Deepseek potrafiący pokonać ChatGPT w pewnych aspektach ułamkiem nakładów, z pewnością nie są na rękę innym chińskim projektom, o których informacje mogłyby dotrzeć do amerykańskiej publiki. Ta na pewno nie będzie zadowolona z tego, co powie sygnalistka pracująca niegdyś w Mecie. Firma Marka Zuckerberga znowu może stać się centrum uwagi.
Była dyrektorka Facebooka mówi o współpracy przy chińskiej cenzurze
Ogromnie istotnym aspektem w kontekście obrony Amerykanów (i w zasadzie całego zachodniego świata) przed wpływami Chin jest zarządzanie danymi. W końcu to jest jedna z głównych motywacji, przez które ByteDance musiał wdrożyć Project Texas do lokalnego operowania danymi użytkowników ze Stanów Zjednoczonych. Pozostanie danych amerykanów na terenie Stanów Zjednoczonych to także jedna z głównych motywacji do rozbrojenia firmy i przejęcia TikToka przez gigantów pokroju Amazona czy Zoop stojącego za… OnlyFans.
Dlaczego o tym wspominam? Okazuje się, że podczas gdy tak silnie nadzoruje się działania firm spoza Stanów Zjednoczonych, informacje dotyczące obywateli mogły trafiać do Chin z innego, o wiele mniej podejrzanego źródła. Sarah Wynn-Williams, dyrektora do spraw globalnej polityki publicznej firmy, pracowała w Facebooku przez prawie 7 lat od 2011 roku. Podczas środowego przesłuchania w Kongresie przyznała ona, że kierownictwo firmy nawiązywało liczne współprace z przedstawicielami Komunistycznej Partii Chin.

Na czym one polegały? Przede wszystkim na zapewnianiu danych użytkowników rozwiązań Mety. Sprawa niekoniecznie dotyczy tylko amerykańskich danych, więc w pewnym sensie i my możemy czuć się zaniepokojeni. Swoje usługi przedstawiciele Facebooka mieli oferować już od 2014 roku, a do tego proceder ma w dalszym ciągu trwać. W dodatku od 2015 roku do Chin miały docierać raporty dotyczące powstających rozwiązań, w tym narzędzi sztucznej inteligencji. Wynn-Williams sugeruje, że wyraźnym celem takich działań była pomoc Chinom w pokonaniu amerykańskich firm.
Według zeznań Wynn-Williams Facebook tworzył wraz z Pekinem narzędzia cenzury mające na celu uciszenie krytyków Chińskiej Partii Ludowej. Czy firma korzysta z podobnych narzędzi na globalną skalę? Tego nie wiadomo, ale Meta już raz okazała się uległa wobec Chin, gdy usunęła konto Guo Wengui, chińskiego dysydenta mieszkającego w Stanach Zjednoczonych. W dodatku osiągnięcia Chin z zakresu komunikatywnej sztucznej inteligencji mają w znacznej mierze opierać się na modelu językowym Llama stworzonym przez Metę (choć o częściowo otwartym dostępie).
Rzecznik Mety zaprzecza, ale to nie zmniejszy niepokoju
W przeciwieństwie do pracowników Mety, Sarah Wynn-Williams zapewnia, że posiada dokumenty dowodzące zarzutów. Jednocześnie sygnalistka napotkała dość standardowy opór. W rozmowie z NBC News rzecznik firmy przyznał, że są to “fałszywe oskarżenia”, które są “przeterminowane i omawiane w przeszłości”. Ponadto odwoływał się do tego, że w 2019 roku Mark Zuckerberg powiedział, iż nie udało się uzyskać porozumienia z Chinami w sprawie tego, “jak wiele wymagałoby to od nas [Mety- red.] by tam operować, a oni nigdy nas nie wpuścili”.

Spółka Marka Zuckerberga aktywnie walczy z Sarą Wynn-Williams, która w marcu wydała pamiętnik zatytułowany Careless People. Meta zablokowała tymczasowo możliwość promowania publikacji. To część obrony swoich interesów, bo Wynn-Williams przedstawiła Facebooka jako jedną z najbardziej wpływowych firm na świecie, która kierowana jest przez przywódców chętnych do zdobywania uznania bez poczucia odpowiedzialności za swoje akcje. Zanosi się zatem na kolejny okres niepokoju w szeregach Facebooka i zwrot ku aktualnemu rządowi Stanów Zjednoczonych może na niewiele się zdać.