Polska ma problem. Najnowsze śledztwo obnażyło prawdę, a więc to, że “sprowadzony z Niemiec” fotowoltaiczny skandal jest większy, niż mogliśmy się tego kiedykolwiek spodziewać. Teraz oszczędzamy, ale cena tego w przyszłości będzie ogromna, bo w praktyce Niemcy spychają na nas konieczność utylizacji “fotowoltaicznych śmieci”.
Kolejne problemy z panelami słonecznymi, o których musisz wiedzieć
W Polsce od kilku lat obserwujemy gwałtowny wzrost popularności energii słonecznej. Panele fotowoltaiczne stały się powszechnym widokiem na dachach i polach, a choć trend ten spada, to potęga zbudowana w ostatnich latach i tak symbolizuje znaczący zwrot Polaków ku odnawialnym źródłom energii. Ba, przedstawia sobą również postęp i zaangażowanie w zrównoważony rozwój energetyki, co tylko napędzały liczne programy wsparcia, działające w naszym kraju. Wygląda jednak na to, że pod tą zieloną fasadą ekologii oraz oszczędności kryje się narastający problem – napływ używanych paneli słonecznych z Niemiec, z których wiele zbliża się do końca swojego cyklu życia.
Czytaj też: No i to jest nowina! Wyprodukowali ekspresowo tanie paliwo przyszłości

Śledztwa wykazały, że znaczna część paneli słonecznych importowanych do Polski to zdemontowane jednostki pochodzące z Niemiec, które to niemieccy “przedsiębiorcy” eksportują, zamiast utylizować. Panele te, często mające już 15–20 lat, są nie tylko technologicznie przestarzałe, ale też oczywiście mniej wydajne i znacznie bardziej podatne na awarie. Chociaż są sprzedawane po atrakcyjnych cenach, to Polacy mają często w ogóle nie być świadomi, że kupują sprzęt tak zużyty, co z kolei prowadzi do montażu instalacji, które mogą działać poniżej oczekiwań lub szybko ulec awarii.
Czytaj też: Byli bezwzględni i się opłaciło. Teraz mogą dawać światu przykład
Istotnym czynnikiem przyczyniającym się do tego zjawiska była zmiana przepisów w Polsce w grudniu 2022 roku. Nowelizacja drastycznie obniżyła wymagany poziom odzysku elektroodpadów z 65% do zaledwie 0,005%, a to złagodzenie przepisów umożliwiło firmom omijanie standardów recyklingu, czyniąc bardziej opłacalnym eksport zużytych paneli niż ich przetwarzanie w kraju. Skutki środowiskowe są niepokojące, bo choć panele fotowoltaiczne generują “czysty prąd”, to same w sobie takie “czyste” nie są, jako że zawierają substancje takie jak ołów i kadm, które mogą przenikać do środowiska, jeśli nie zostaną właściwie zutylizowane. Co więcej, ciągły brak odpowiedniej infrastruktury do recyklingu paneli słonecznych w naszym kraju sprawia, że wiele z nich może trafić na wysypiska, stanowiąc długofalowe zagrożenie ekologiczne.

Czytaj też: Przełom w energetyce jakiego nie było od 80 lat. Świat zmienia się na naszych oczach
Gdyby tego było mało, z ekonomicznego punktu widzenia koszt utylizacji tych paneli często spada na barki samorządów, a więc pośrednio — podatników, bo zużyte panele możemy oddać za darmo do punktu PSZOK. W efekcie początkowe oszczędności wynikające z zakupu tańszych, używanych paneli mogą zostać zniwelowane przez wydatki związane z ich przedwczesną awarią i utylizacją. Dlatego właśnie tak ważna jest aktualnie znacznie większa przejrzystość na rynku paneli słonecznych. Konsumenci powinni być informowani o pochodzeniu i wieku kupowanych elementów instalacji, a dziś sprzedawcy wcale nie muszą o to dbać. Wdrożenie surowszych regulacji oraz stworzenie solidnej infrastruktury recyklingowej to kluczowe kroki, by transformacja energetyczna w Polsce była naprawdę zrównoważona i odpowiedzialna.