Tanie słuchawki, ale czy dobre? Recenzja realme Buds Air7

Modeli tanich słuchawek na planecie jest co najmniej tyle, ile ziarnek piasku na plaży we Władysławowie. Może to porównanie jest nieco przesadzone, ale słuchawek typu TWS jest naprawdę sporo. To dobry biznes dla producentów, bo nie wymaga wielkiego zaawansowania, a w jednym kontenerze można przewieźć sporo opakowań ze słuchawkami. W zalewie tych nowości swojego miejsca na rynku szukają realme Buds Air7. Czy tak długo trwająca seria osiągnęła perfekcję w budżecie do 300 złotych, czy może nadal nad nią pracuje?
Tanie słuchawki, ale czy dobre? Recenzja realme Buds Air7

Słuchawki w budżecie do 300 złotych przeszły długą drogę przez ostatnie kilka lat. Aktywna redukcja hałasu stała się ich kartą przetargową, oddzielając urządzenia dobre i opłacalne od tych, które ANC nie posiadają. W międzyczasie dotarły też do nich kodeki oferujące, w teorii, przesyłanie dźwięku w wysokiej jakości. Inni gracze na rynku nie boją się też pójść w odważną stylistykę i dodawać nietypowe smaczki, jak chociażby w CMF Buds Pro 2 mających w swoim etui pokrętło.

W przypadku realme Buds Air7 nie możemy mówić o takiej ekstrawagancji, natomiast producent chwali się tymi aspektami, które wiążą się z przydatnością słuchawek TWS. Czy faktycznie doświadczyłem tutaj aktywnej redukcji hałasu wysokiej jakości? Czy czas pracy na jednym ładowaniu, jak i korzystania z etui faktycznie będzie długi? Jak nosi się je w uszach i czy są wygodne? Przekonajmy się!

Tanio i solidnie? Trochę tak, a trochę nie

Od obudowy słuchawek bezprzewodowych oczekuję tego, bym nie musiał na nią po kilku tygodniach lub miesiącach zakładać etui. Niestety, taki ruch byłby wskazany w przypadku realme Buds Air7. Plastikowe pudełeczko zostało wykonane ze starannością, ale nie z materiałów, które mogłyby je uchronić przed rysami przy upadku z wysokości biurka. W dodatku jego mocno zaoblone krawędzie już po miesiącu zaczynają gromadzić ślady. Szczęśliwie na potrzeby testów otrzymałem wariant z nieprzezroczystą klapką, co z pewnością nie będzie uwidaczniało to mocno rys na froncie. W wariancie w kolorze białego złota wyciśnięto logo realme, które przy bliższym spojrzeniu widzimy rysy.

Moje etui zebrało rysy przy pierwszym lepszym upadku

Wygoda słuchawek jest… dyskusyjna. Po raz kolejny mam do czynienia ze słuchawkami, w których bardzo istotne jest dopasowanie rozmiaru gumek do ucha. Bez tego nie ma mowy o tym, by komfortowo słuchać muzyki czy podcastów. I niestety, nie znalazłem z realme Buds Air7 idealnego dopasowania.

realme Buds Air7 w uchu

Winiłbym za to część “pałąka”, która po włożeniu styka się z moim policzkiem i powoduje ruch części “pchełkowej”, którą w dodatku wykonano z bardzo śliskiego plastiku. Najlepiej było mi z najmniejszym rozmiarem gumek (w zestawie są trzy pary), ale nadal poruszałem się po ulicach z poczuciem, że słuchawki wkrótce się wysuną. Najczęściej “dokręcenie” ich z pomocą jednego ruchu pomaga, ale po kilku minutach problem powraca.

Wracając do etui, to należy je pochwalić za zastosowanie solidnych magnesów, zarówno tych trzymających klapkę, jak i tych chwytających słuchawki. Pomiędzy słuchawkami umieszczono przycisk parowania, który należy przytrzymać. Wtedy kolor zmieni dioda znajdująca się na zewnętrznej ściance. Użytkownicy smartfonów z Androidem skorzystają też z Google Fast Pair. Ten zadziałał mi przy większości okazji do parowania.

Same słuchawki sprawiają wrażenie solidnych. Z pewnością nie jest to tylko wrażenie, bo wodoodporność w skali IP55 pozwala korzystać z nich także podczas treningu czy opadów deszczu. Budsy od realme kilkukrotnie wypadły mi – celowo i nie – i nadal działały w poprawny sposób. Do tego są lekkie i niespecjalnie obciążają ucho, choć może właśnie to ich lekkość i opływowość są źródłem problemów z wysuwaniem się z ucha. Tak czy inaczej, zdarzało mi się mieć do czynienia ze słuchawkami lepiej dopasowanymi w tej cenie. Z kolei pod kątem jakości wykonania są one dobre.

realme Buds Air7 połączymy z realme Link

W tych czasach już chyba nie wolno wypuścić słuchawek bez aplikacji mobilnej, a przynajmniej tak sugeruje zachowanie producentów. Aplikację realme Link znajdziemy zarówno na smartfonach z Androidem, jak i tymi z iOS i wymaga od nas posiadania konta realme. Parowanie może pokrzyżować wam włączenie się Google Fast Pair, więc najlepiej jest najpierw skonfigurować aplikację, a potem ewentualnie kliknąć powiadomienie systemu Android, jeśli słuchawki nie będą połączone. Oprócz tego możemy wymusić na aplikacji poszukiwanie słuchawek, ale to nie okazało się dobrą metodą.

Aplikacja realme Link dostęna na Androidzie i iOS

Wiele opcji daje za to aplikacja – nie zawsze są one potrzebne, ale część z nich na pewno zostanie doceniona przez fanów personalizacji. Jestem zaskoczony tym, jak wiele przygotował ich producent dla, jakby nie patrzeć, budżetowych słuchawek. Wszystko zaczyna się dość standardowo, od wyboru wyciszenia, przepuszczania dźwięku lub braku pracy mikrofonów. Jednocześnie zaskakuje, że realme Buds Air7 mają nie jeden, a aż trzy tryby wyciszenia otoczenia, a w dodatku opcję inteligentnego dopasowywania do otoczenia (która działa zaskakująco dobrze). Podobnie, przy trybie przepuszczania, możemy wybrać podbicie głosów (choć akurat ta funkcja niezbyt pomaga). Dodatkowo słuchawki redukują szum wiatru, co ma kluczowe znaczenie przy pracy mikrofonów.

Czytaj też: Test Steelseries Arctis GameBuds. Dokanałowe słuchawki specjalne dla graczy

Następna zakładka to pomieszanie z poplątaniem. Z jednej strony otrzymujemy ustawienie o nazwie “dźwięk dynamiczny”, które pozwala zmieniać ilość tonów wysokich, średnich i niskich. Zakres zmian nie jest jednak jakoś nadmiernie odczuwalny. To jednak nie wszystko, bo z drugiej strony czeka na nas “tryb EQ” czyli korektor graficzny, który posiada kilka presetów (bas, wokal i oryginalny dźwięk), ale i możemy utworzyć własne ustawienia. Wtedy otrzymujemy sześć częstotliwości do regulowania głośności między +6dB a -6dB. Zastanawiam się, czy nie lepiej byłoby po prostu nauczyć odbiorców korzystania z korektora graficznego, zwłaszcza, że to on daje znacznie bardziej dopasowane zmiany.

Jakby tego było mało, to producent dodał opcjonalne rozwiązanie zapewniające dźwięk przestrzenny. Działa ono mniej więcej tak, że każdy wybijający się dźwięk próbuje rozstawić w nieco innej sferze niż lewo-prawo. Są utwory, w których przyjemnie podbija to wrażenia ze słuchania, bo zostały zaprojektowane pod maksymalne wykorzystanie stereo, ale są też takie, gdzie cierpi mocno przyciszony wokal. Odpalacie na własne ryzyko i raczej tylko podczas słuchania muzyki.

W sekcji z innymi opcjami także kryje się sporo ciekawych rozwiązań, ale są też najbardziej podstawowe opcje jak decyzja, czy przerywać muzykę po wyjęciu słuchawki z ucha oraz konfiguracja interakcji dotykowych. Dla każdego ucha przypiszemy osobno podwójne i potrójne dotknięcie oraz przytrzymanie palca. Dodatkowo włączymy funkcję odnajdowania telefonu po czterokrotnym dotknięciu słuchawki.

Z ciekawszych rozwiązań warto wspomnieć o trybie gry zmniejszającym opóźnienia kosztem jakości dźwięku. Znajdziemy tu także rozwiązania testujące dopasowanie słuchawek do ucha oraz sekcję do zarządzania połączeniem z dwoma urządzeniami jednocześnie. Są też mniej oczywiste dodatki jak tryb MindFlow, który jest zbiorem kilku ambientowych utworów zapętlających się i pozwalającym na wyłączenie i skupienie się na pracy lub relaksie przy chociażby szumie fal. Trochę to niepotrzebne, no ale nikt nas nie zmusza, by z tego korzystać.

Zestaw relaksujących dźwięków? Mam to w każdym innym miejscu

Ogólnie aplikacja realme Link nie sprawiała problemów i zmieniała ustawienia globalnie, przez co dźwięk docierający do telefonu faktycznie był modyfikowany. Interfejs jest klasyczny i raczej bez polotu. Na plus jest kilka niezbędnych opisów funkcji i wskazówek dotyczących korzystania oraz bezbłędne tłumaczenie na język polski (a to nie zawsze jest regułą). W tym zakresie realme daje nieco więcej od siebie i szkoda jedynie, że zabrakło widżetu do sterowania ustawieniami redukcji hałasu z ekranu głównego.

Jakość dźwięku i mikrofonów – sprzęt środka

Gdyby realme Buds Air7 miały być politykiem, na pewno byłyby w centrum, z tendencją do odchyłów w górę i w dół tylko w scenariuszach, gdy to się opłaca. Wynika to też po części z możliwości “koalicyjnych” tych słuchawek. Niby z jednej strony mamy przetworniki w rozmiarze 12,4 mm, co jest sporym rozmiarem jak na tanie słuchawki, a z drugiej strony mają to być słuchawki między innymi dobre do gier. Czuć, że realme mierzyło szeroko i przez to powstał kompromis niezadowalający nikogo w pełni.