Na rozwoju technologii korzystamy wszyscy. Wygląda to dobrze, gdy chodzi o łatwiejsze płatności i mniej formalności w urzędzie. Gorzej mają się sprawy, gdy w grę wchodzi usprawniona inwigilacja oraz narzędzia pokroju Pegasusa, których użytkowanie wzbudza oburzenie. Okazuje się, że brytyjskie ministerstwo sprawiedliwości miało skłonności do realizacji tej drugiej wizji, bliższej filmowi Raport Mniejszości z 2002 roku.
Dla tych z was, którzy nie oglądali tego filmu – krótki opis jednego z najważniejszych elementów narracyjnych w filmie. W 2054 roku w futurystycznym Waszyngtonie istnieje jednostka “Precrime”. To specjalny oddział policji, który czerpie z wiedzy jasnowidzów zwanych “Prekogami”. Dzięki temu może karać przestępców jeszcze zanim ci dokonają faktycznej zbrodni. W filmie prekogami są osoby wyposażone w niezwykłą genetyczną mutację, przez którą potrafią projektować obrazy i dźwięki naprowadzające oddział Precrime na trop przyszłych zbrodni.
Wielka Brytania nie wierzy jednak w biologiczne mutacje i rządzący nią postawili na rozwój wątpliwie moralnych algorytmów.
Brytyjski rząd pragnie wiedzieć więcej i oceniać skłonność do przestępstw
Za rządów premiera Rishi Sunaka, na początku 2023 roku, Wielka Brytania rozpoczęła rozwój modelu nazywanego roboczo “projekt przewidywania zabójstw”. Później zmieniono nazwę na “udostępnianie danych celem poprawy oceny ryzyka”, jednak założenie się nie zmieniło. Wykorzystywano informacje między innymi organu nadzorującego osoby opuszczające więzienie lub osoby mające wyroki w zawieszeniu (Probation Service) oraz dane policji w Manchesterze zgromadzone przed 2015 rokiem.
Czytaj też: Byli bezwzględni i się opłaciło. Teraz mogą dawać światu przykład
Celem gromadzenia tych danych było stworzenie programu, który mógłby przewidywać morderstwa i to, kto może być za nie odpowiedzialny. Statewatch odpowiedzialny za ujawnienie inicjatywy twierdzi, że wykorzystywane mają być także dane osób niepowiązanych z żadnymi przestępstwami, w tym także informacje na temat samookaleczania oraz przemocy domowej.

Według zapewnień przedstawicieli ministerstwa sprawiedliwości, Wielka Brytania wykorzystała dane wyłącznie osób z co najmniej jednym zarzutem przestępczym. Dodatkowo rząd zapewnia, że na tym etapie projekt służy jedynie do prowadzenia badań. Celem ma być “eksploracja alternatywnych technik data science do oceny ryzyka zbrodni” oraz “recenzowanie cech szczególnych przestępców które podnoszą ryzyko popełnienia przestępstwa”. W ruch poszły zatem imiona, daty urodzin, informacje o płci i etniczności oraz numery identyfikacyjne w rejestrze policji.
To jednak nie wszystkie dane, do jakich dostęp mają mieć badacze. Policja ma dzielić się z rządem szczegółami dotyczącymi wieku osoby oskarżonej o przestępstwo, rodzaj wykroczenia oraz wiek, gdy doszło do pierwszego kontaktu z policją. Przyzwolenie rządu na czerpanie danych sięga też do informacji o “wskaźnikach zdrowia mogących mieć znaczącą istotność przy przewidywaniu” jak informacje o zdrowiu psychicznym, uzależnieniach, samobójstwach i innych przypadłościach jak skłonność do zadawania sobie krzywdy oraz o niepełnosprawnościach.
Technologia pomoże czy zaszkodzi uprzedzeniom? Wielka Brytania i tak ją stosuje
To oczywiste, że kartoteki kryminalistów, jak i listy wykroczeń to dane skrupulatnie gromadzone przez organy ścigania i dostępne dla nich w sprawach podejrzenia o popełnienie przestępstwa. Bez tego policja mogłaby się okazać bezsilna wobec osób tuszujących ślady dokonanych zbrodni lub zmieniających położenie i tożsamość. Jednocześnie kluczowe znaczenie w rozwiązaniach opartych o dane ma “czystość” tychże, rozumiana jako gromadzenie oraz przechowywanie ich przy jednoczesnym pozbawianiu ich błędów poznawczych i uprzedzeń człowieka.

Czytaj też: ChatGPT ma teraz super pojemny mózg. Może zapamiętać całą historię rozmowy z użytkownikiem
Przeciwnicy takiej inicjatywy brytyjskiego rządu podnoszą argument o pogłębieniu podziałów na tle rasowym, z którymi policja w Wielkiej Brytanii ma problem. Brytyjskie służby informują, że i tak wykorzystują już narzędzia do oceny ryzyka, a zadaniem tego projektu było jedynie poszerzenie ich o kolejne krytyczne aspekty. Nie sądzę, by to miało uspokoić obywateli, ale służby na całym świecie przyglądają się tej sytuacji z zaciekawieniem. W końcu 10 lat temu mało kto chciał udostępniać skan swojego palca producentom smartfonów a dziś trudno o smartfon bez czytnika linii papilarnych.