Google lubi zmieniać w dramatyczny sposób numerki wersji. Patrząc na 1.6 i 2.1 zmian zauważymy niewiele. W czym więc Android 2.2 jest tak różny od poprzednich aktualizacji? Dosłownie rzecz ujmując: w niczym. Znowu zmieniły się detale, o których opowiem (o wszystkich, zaklikałem swojego Desire’a na śmierć (baterii)). Ale najważniejsze zmieniło się w całym kodzie systemu. Google dopracował tak bebechy, że system działa czterokrotnie szybciej. I to czuć.
To bardzo dobra wiadomość. To świadczy o szacunku Google’a dla swoich użytkowników. Optymalizacja kodu, z punktu widzenia “nowoczesnego marketingu” jest zbędna. Promuje się nowe funkcje, nowy wygląd, nowe gadżety. Optymalizacja kodu? Przecież John Smith z Austin w Teksasie nie zrozumie tego wyróżnienia. Za to zrozumie “awesome new Facebook app!”. Google dogodziło power userom. Szacunek. Wystarczy odpalić dowolny benchmark webowy lub z Marketu i reklamowe “czterokrotnie szybszy” staje się faktem w cyferkach.
No dobra, ale co się zmieniło? Mam Desire’a, więc opiszę co doszło również w pakiecie Sense (
kursywą
).
Podkreśliłem
te najważniejsze, moim zdaniem oczywiście.
System
- Jest szybciej. Co prawda na Desire nie jest to tak odczuwalne ze względu na potężny hardware, ale widać to w wymagających aplikacjach i przeglądarce internetowej. System też zajmuje o kilkanaście megabajtów mniej w pamięci, ale biorąc pod uwagę nakładkę Sense, nie wiem co miało na to największy wpływ
- Z powyższego powinno wynikać, że skoro system jest wydajniejszy, to zużywa mniej mocy na te same zadania, co oszczędza baterię. To prawda. Co najmniej o 20 procent. Dokładnych pomiarów nie przeprowadzałem jeszcze i z braku dobrych pomiarów 2.1 pewnie już tego nie zrobię
- Nowy menadżer zadań. Wyświetla teraz osiem ostatnio używanych aplikacji zamiast sześciu. Kosmetyka
- Poprawiona współpraca czujnika zbliżeniowego i słuchawki bezprzewodowej, czyli wyeliminowanie wykrytych usterek. Ponoć. Nie wiem, nie używam.
- Współpraca z chmurą Cloud to Device, dzięki czemu możemy używać ChromeToPhone by wysyłać linki, mapy i zgodne aplikacje webowe z Firefoksa/Chrome’a na telefon.
- Telefon nie wyje tak irytująco przy włączeniu i wibruje przy wyłączeniu. Wyłącza się też sporo szybciej
- Możliwość instalacji aplikacji na karcie pamięci. Bardzo dobra rzecz, biorąc pod uwagę, że np. Desire wewnętrznej pamięci za dużo nie ma. Aplikacja musi być z tym zgodna, ale znaczna część, których używam, już to potrafi. W związku z tym pojawiło się też dużo wygodniejsze menu zarządzania aplikacjami w ustawieniach. Podzielone jest teraz na uruchomione aplikacje, wszystkie aplikacje, te w pamięci telefonu i te na karcie pamięci
- Hotspot WiFi, czyli kość niezgody między Google’em a telefoniami komórkowymi. Niestety, najprawdopodobniej przez to zniknie z brandowanych telefonów. W skrócie: zamienia telefon w ruter WiFi. Czyli odbieramy Internet z sieci komórkowej a następnie rozdzielamy go na laptopy i inne komórki. Na wakacje bomba.
- Możliwość ustawienia osobnego poziomu głośności dla aplikacji, multimediów, dzwonków, i tak dalej. Jak dla mnie nieprzydatne. Dzwonek i tak mam zawsze na maksimum, a resztę ustawiam na bieżąco, w zależności od potrzeb
- Dialer ma teraz nowy wygląd. Odświeżone ikony, a jeśli kontakt połączony jest z kontem na Facebooku/Flickrze/Twitterze pojawia się na jego temat więcej informacji (na przykład jego ustawiony ostatni opis).
- Nie trzeba już odblokowywać telefonu (nie mylić z kartą SIM) rysowaniem wzoru na ekranie. Można też ustawić tradycyjny PIN. I super. Nie korzystam, ale jak próbowałem, to bardzo mnie to irytowało.
Nowe aplikacje
- Generalna zmiana nomenklatury z “programy” na “aplikacje”
- Aplikacja do udostępniania innym aplikacji. Fajne. Masz fajną grę, możesz ją więc komuś polecić przez maila, Facebooka czy co tam sobie zechcesz. Program generuje sam treść wiadomości i podaje linka do Marketu
- Wiadomości i Pogoda – agreguje z wielu portali najciekawsze niusy. Nie muszę dodawać, że w dziale Technologia dominuje tam CHIP.pl i nasze portale partnerske? 🙂
- Filmy wideo to odpowiednik aplikacji Zdjęcia dla filmów wideo. Co ciekawe, sama aplikacja Zdjęcia teraz nazywa się Galeria. Funkcjonalność identyczna jak w przypadku przeglądarki fotek. Mało potrzebna zmiana, bo i Galeria pokazuje folder z wideo i jego podfoldery
- Wyszukiwanie głosowe. Niestety, nie da rady po polsku. Za to po angielsku działa wybornie. Nawet próbowałem z “polskawym” akcentem. Rozpoznaje bez problemu. Ale po angielsku, więc mało przydatne.
- Latarka. Nazwa mówi sama za siebie. Działa świetnie, żyłując diodę od lampy błyskowej na maksimum. I pracuje lepiej niż cokolwiek, co znajdowałem na Markecie.
- Poprawiona wyszukiwarka Google. Ulepszony interfejs, lepsze podpowiedzi i skanowanie historii. Niby dużo, ale właściwie i tak używa się tego tak samo
Widżety
- Kalkulator. Wersja prosta, nienaukowa. Jak ktoś często używa, na pewno się ucieszy
- Radio. Bardzo bym się ucieszył, gdyby Desire’owe radio działało w porządku. Niestety, moje słuchawki to najwyraźniej za słaba antena i nawet w centrum Warszawy trzeszczy toto.
- Market prezentuje nowości z Marketu. Zużywa baterię, tylko dla tych, którym się wyjątkowo nudzi. Szukającym aplikacji polecam program Market Suggest (dostępny na Android Market)
Aktualizacje aplikacji
- Klawiatura teraz pozwala na wielojęzyczne pisanie. Doszedł przycisk zmiany języka, dzięki czemu w dwa kliki możemy przestawić używany słownik z angielskiego na polski lub na dowolny inny
- Przeglądarka jest teraz zgodna z Flash Playerem 10.1. Wszystko pięknie i ładnie, gdybym dalej mógł korzystać z Flasha Lite (dzięki nakładce Sense). Ale Lite zniknął, pozostawiając tylko androidowego 10.1. Efekt? Działa wolno, zżera baterię i w zasadzie do niczego się nie przydaje. Jeśli twój telefon nie jest od HTC, to zapewne Flasha nie obsługiwał i ze zmiany się ucieszysz. Ja za szybkim i niezasobożernym Lite’em tęsknię. Flasha można wyłączyć w ustawieniach, ja póki co jednak zostawiam.
- Przeglądarka obsługuje animowane gif-y, umożliwia upload z poziomu przeglądarki, obsługę strumieniowanej muzyki i Javy
- Kalendarz potrafi importować urodziny z kontaktów Facebooka
- Aparat, a raczej jego interfejs, obraca się wraz z obrotem telefonu. Szybciej łapie ostrość. Tryb wideo umożliwia na zmianę ustawień w trakcie (lampa błyskowa). W trybie wideo możemy wybrać między kodekami H.263, H.264 i MPEG-4. Jeśli zdecydujemy się na ten ostatni, możliwe jest nagrywanie filmów w nowej, wyższej rozdzielczości, czyli 720p
- Kontakty można już łączyć z ich kontami na Twitterze (dotychczas opcja ta z niewiadomych przyczyn była nieaktywna, pozwalając na łączenie tylko profili Facebooka i Flickra
- Radio obsługuje RDS, jest kompatybilne z aplikacją Shazam
- Friend Stream pokazuje teraz również czas wysłania postu, ilość komentarzy i kliknięć w “lubię to”
- Pole do wpisywania tekstu w Wiadomościach jest teraz większe. Po prawej doszedł licznik pozostałych znaków. Zmieniono ikonkę dodawania załączników na mniejszą, bardziej kompaktową i… mniej czytelną. Teraz wysuwa się szufladka z tycimi ikonkami, które trzeba wybrać, by przejść do danych zasobów. Czyli, subiektywnie, zmiany zarówno na lepsze, jak i na gorsze. Dodano możliwość wysyłania wizytówki przez SMS i uniemożliwiono scroll tekstu podczas pisania, co może być bardzo irytujące.
- Gmail ma teraz obsługę etykiet zgodną z desktopowym odpowiednikiem. Zmieniono też układ ikon. Przykładowo, przyciski następna/poprzednia wiadomość są teraz na dole, w rogu. Moim zdaniem mniej wygodnie. Za to łatwiej się kopiuje tekst do schowka poprzez przycisk menu
- Google Talk dostał zupełnie nowy interfejs. Nie korzystam, wolę Palringo (ze względu na obsługę Gadu-Gadu i mojego konta Jabber), więc nie jestem w stanie wymienić konkretów
- Możliwość ustawienia w Markecie automatycznych aktualizacji. I bardzo dobrze, nie trzeba już ręcznie i rutynowo tego robić. Źle, że trzeba to ustawić dla każdej aplikacji z osobna…
- Poprawiono algorytm losowego odtwarzania w Muzyce
No i to by było na tyle. Muszę tu jeszcze pochwalić HTC za bezbolesny proces aktualizacji (prawie, ale o tym za chwilę, nie z winy HTC). Telefon powiadomił mnie sam o aktualizacji, zapytał się czy chcę ją pobrać. Pobrał. W tle oczywiście, by mi nie przeszkadzać. Po pobraniu zaproponował jej wykonanie. Co też uczynił. W pięć minut maksymalnie, pokazując mi ładny pasek postępu w międzyczasie. I… koniec. Bez utraty bajta prywatnych danych, bez konieczności backupu. Nawet Apple nie robi tak wygodnej aktualizacji.
Z góry przepraszam też za jakość “zrzutów ekranu”. Inna robota wzywa, więc nie będę obrabiał zdjęć w Photoshopie, a rootować telefonu nie chcę.
Był mały problem w postaci konfliktu starego widżetu. Zanim do tego doszedłem, kląłem na niebo i ziemię. Aplikacja do aparatu (ani jakakolwiek inna z niego korzystająca) nie chciała się uruchomić. Jak się okazało, blokował ją widżet LED Light (którego używałem jako latarkę przed aktualizacją). Odinstalowanie pomogło.
A jakie są wasze wrażenia z Froyo? Co wam się podoba, co niespecjalnie? Poczytam i odpiszę wam za czas dłuższy. Nowe wydanie Siećpospolitej ukaże się dopiero 17 sierpnia (urlop od czwartku do następnego piątku). Czas ten spędzę daleko, na samotnej wyspie Zakynthos. Już się boję o ceny roamingu…
Doładuj swój telefon przez CHIP.pl! Możesz zapłacić kartą kredytową lub zrobić szybki przelew z jednego z 16 banków. |