Ujawnione przez WikiLeaks informacje potwierdzają tylko wszystko to, czego już wcześniej się spodziewaliśmy. Cyberataki były kierowane przez chińskie biuro dyplomatyczne. Pośród ponad 251 tysięcy wiadomości wysyłanych między 274 ambasadami na całym świecie, odczytano także depesze, ujawniające zaangażowanie chińskiej strony w ataki.
Jeden z chińskich kontaktów amerykańskiej ambasady w Pekinie miał donieść w styczniu tego roku, iż ataki na Google’a były częścią “skoordynowanej kampanii komputerowego sabotażu, prowadzonego przez rządowych szpiegów oraz prywatnych ekspertów od zabezpieczeń i luk bezpieczeństwa, zatrudnionych przez chiński rząd”.
O pełnym przebiegu zeszłorocznych zdarzeń, przeczytasz tutaj.