Na czym polega wyjątkowość tych projektów? Właśnie na tym, że
wyglądają jak obiektywy bez korpusu aparatu, które mimo wszystko “żyją własnym życiem”
. Tak naprawdę jednak nie brakuje im niczego oprócz wyświetlacza (a więc mają płytę główną, procesor, pamięć, akumulator). Natomiast w roli ekranu wykorzystany być musi smartfon lub tablet wyposażony w komunikację Wi-Fi.
Urządzenia będą miały natomiast
własne matryce
– i na tym polega ich największa zaleta. Będą to bowiem sensory o większej powierzchni niż te, które ze względów technicznych montuje się w płaskich, cienkich smartfonach – a to przełoży się na lepszą plastykę i jakość obrazu.
Zwłaszcza jeden z tych dwóch “bezkorpusowców”, noszący oznaczenie DSC-QX10, zasługuje na uwagę, ponieważ wyposażony będzie w
duży, 20-megapikselowy sensor CMOS BSI o wymiarach 13,2×8,8 mm
– dosłownie taki sam, jaki znaleźć można w opisywanym przez nas jednym najlepszych aparatów kompaktowych świata: Sony RX100 II. To samo dotyczyć będzie jego obiektywu: jasnego zoomu Zeissa (28–100 mm f/1,8–4,9).
Drugi “bezkorpusowiec” nosić będzie prawdopodobnie nazwę DSC-QX100 i kusić będzie odbiorców sporym,
10-krotnym zoomem optycznym (25–250 mm)
. Jego matryca też będzie jednak znacznie większa od sensorów spotykanych w telefonach – 18-megapikselowy sensor CMOS BSI typu 1/2,3 cala (6,17×4,55 mm). Tym razem zatem para “obiektyw + matryca” zapożyczona została z aparatu kompaktowego Sony WX150.
Oba “bezkorpusowce” dołączane będą do smarfonów za pomocą zwykłego magnesu i
współpracować będą zarówno z urządzeniami pracującymi pod systemem Android, jak i iOS
.
Jedyne, czego jeszcze nie wiemy, to ceny urządzeń i data ich potencjalnej premiery. Nie wiem, jak Wy, ale ja wypatrywał jej będę z dużym zainteresowaniem. I – tak na marginesie – przypominam, że podobny pomysł, choć trochę inaczej zrealizowany, istnieje też w przypadku specjalnej nakładki na iPhone’a 5. Propozycja Sony wydaje się jednak znacznie bardziej uniwersalna.