Cała historia dotyczy modelu D600 i problemu, który został przez nas dość szczegółowo opisany w tym wpisie. W tym miejscu nie będziemy jej więc powtarzać, warto tylko przypomnieć, że metoda polegająca na nabieraniu wody w usta i zamiataniu wszystkiego pod dywan bardzo się na Nikonie zemściła. Zaowocowało to między innymi tym, że w Chinach sprzedaż modelu D600 została wręcz prawnie zabroniona, o czym pisaliśmy kilkanaście dni temu. Nawiązała się też wtedy ciekawa dyskusja w komentarzach, w których ja prezentowałem stanowisko, że Nikon nauczy się na błędach i będzie od tej pory znacznie poważniej traktował kwestie serwisowe.
I rzeczywiście. Firma ogłosiła, że wszystkie modele D600 będą bezpłatnie naprawiane – nawet wtedy, gdy skończył się już okres gwarancyjny. Tego należało się spodziewać i tego się doczekaliśmy. Ale Nikon zaskoczył nas jednak i poszedł krok dalej. Na swojej ogólnoświatowej stronie w krótkim komunikacie poinformował, że jeśli zabrudzenia na matrycy danego egzemplarza D600 będą się dalej pojawiać mimo kilkukrotnej wizyty w serwisie, zostanie on wymieniony na nowy egzemplarz D600 lub jego ekwiwalent. W praktyce oznacza to niemal pewną wymianę na model D610. I raz jeszcze – akcja dotyczy wszystkich aparatów, łącznie z tymi, które nie są już objęte opieką gwarancyjną.